środa, 22 sierpnia 2012

W skrócie

Po dłuższej przerwie opiszę w jednym poście co się działo ze mną przez ten czas.

Tydzień po Mistrzostwach Polski pojechaliśmy na zgrupowanie do Zieleńca. Pierwszy tydzień z brzydką pogodą, która pewnego dnia zmusiła nas do treningu na trenażerze, miałem 3h wytrzymałości trenażera w lato :P W środku zgrupowania ,,z marszu" pojechaliśmy maraton, który startował z parkingu po drugiej stronie ulicy :)  Miałem jechać najdłuższy dystans, ale się nie udało. Było duuuu...uużo błota i urwałem przerzutkę tylną. W drugim tygodniu była już ładna pogoda, ale dopadł mnie ból  lewego kolana i dwa dni treningów musiałem zupełnie odpuścić.


W sobotę wróciliśmy do domów, ażeby następnego dnia jechać na mazovię do Supraśla. Pogoda była taka że można by usmażyć jajecznicę na asfalcie. Szybko ruszyłem ze startu i równie szybko musiałem zacząć zmagać się z bólem żołądka, jak już się z nim uporałem to doszedł ból kolana i ogólnie czułem się kiepsko. Pojechałem dystans mega, ale nie wjeżdżałem na metę, licząc że na kolejnych startach uda mi się poprawić jeden słabszy wynik z dystansu Giga.
fot. Patrycja Borkowska

Po Supraślu trochę odpocząłem i dałem zregenerować się kolanu. Następnymi wyścigami był weekendowy wypad na mazury, a tam wyścigi w Ełku i Orzyszu. Na miejsce pojechaliśmy już w piątek, mieszkaliśmy w domkach nad jeziorem, zupełnie jak na koloniach :P W drodze na start w Ełku dowiedziałem się że mam się nie oszczędzać bo następnego dnia mam jechać tylko Mega. Tak więc w sobotnim wyścigu ujechałem się jak tylko mogłem, ułatwiła mi sprawę pęknięta szprycha na jednym ze zjazdów. Zanim zszedłem w bezpieczne miejsce i zanim wyszarpałem obie części szprychy dogonił mnie 7 sektor, czyli zeszło mi się jakieś 4-5minut. Ostatnie kilometry ledwie żyłem i bolało mnie kolano.
fot. Przemysław Kiesio

Następnego dnia start w Orzyszu, już na rozgrzewce zaczęły boleć tym razem oba kolana. Stwierdzając że nie ma co ich przeciążać skręciłem na Fit'a. Po tym wyścigu ledwie zginałem kolano, co gorsza, prawe.. Lewe przestało boleć a zaczął się kłopot z prawym. Na szczęście po tygodniu zupełnego rozbratu z rowerem kolano przestało boleć.


Teraz w niedzielę mazovia w Skarżysku. Już tylko cztery starty na mazovii i wszystkie muszę zaliczyć żeby wyrobić generalkę.