wtorek, 24 kwietnia 2012

Chorzele - mój najdłuższy maraton czasowo i km-trowo

Jestem winny przeprosiny, zapowiadałem, że wystartuje w Piasecznie, ale niestety w święta wielkanocne się dość mocno przeziębiłem i kilka dni nie trenowałem i uznałem że lepiej nie ryzykować jakiejś groźniejszej choroby.
Co się będę spinał jak jeszcze ponad 80km?
fot. Martyna Miziak

Trochę potrenowałem i pojechałem na Mazovie do Chorzeli, której trasa giga miała 85km i skala trudności 6 na 6, co z resztą słusznie się jej należało. Osoba która wytyczyła drogę maratonu to istny Picasso. Było mnóstwo górek i tyle samo zjazdów, trochę płaskiego,ale w małych i rozsądnych ilościach. Grząskiego piachu była znikoma ilość. Kałuża była jedna którą pokonywało się dwa razy. Trasa tego maratonu, ośmielę się stwierdzić iż była ona najlepszą/najciekawszą trasą jaką przyszło mi przejechać na wyścigu Pana Zamany.

Opowiadając o wyścigu to już na 7km miałem pecha. Nie wiem czy to mój błąd czy przerzutka ześwirowała, ale łańcuch mi wpadł między kasetę a szprychy. Ząbki, które mają przed tym chronić jeszcze bardziej mi przeszkodziły w wydostaniu go. Szarpałem, kręciłem, wyginałem,naginałem i po ciężkich bojach udało mi się go wydostać. Niestety zajęło nam to sporo czasu, jakieś 6-8 minut, napisałem nam, ponieważ jak się okazało pomagał mi klubowy kolega Artur Więckowski (nie poznałem bo nie był w stroju air) i fotograf którego imienia nie znam. Nurtuje mnie pytanie na które odpowiedzi nie poznam. Czy jakbym jechał z moim 4-tym sektorem a nie 10-tym(bo owy mnie dogonił jak już naprawiłem defekt) to czy byłbym nieco wyżej open i w kategorii, czy bym się ujechał i miałbym jeszcze gorszy czas?
Dzięki Bogu meta ;)
fot. Zbyszek Kowalski
   
Następny wyścig 13 maja w Legionowie, na swoim terenie. Po drodze jest Olsztyn, ale ten maraton raczej odpuszczę.

Chciałem też zaprosić na wyścig XC, który odbędzie się w Jabłonnie. Na naszej trasie. Będzie to Puchar Mazowsza. Jeśli nie łapiesz się do kategorii 1994 i młodszy/-sza to wpadnij pokibicować i zobaczyć rundę,która nie należy do najlżejszych ;)

sobota, 7 kwietnia 2012

Wesołego Alleluja

Z okazji świąt chciałem życzyć wszystkim zapaleńcom rowerowym, aby jajka się nie przegotowały, kiełbaska nie uschła, koszyczek nie rozleciał i mokrej przejażdżki w poniedziałkowego śmigusa-dyngusa ;)

wtorek, 3 kwietnia 2012

Pierwsze koty za płoty.

Debiut na GIGA przeszedł do historii, bardziej za sprawą pogody niż dystansu. To co wyprawiała pogoda to się w głowie nie mieści. Stojąc w sektorze startowym zaczął padać śnieg, gdy sędzia dmuchnął w gwizdek wyszło słońce i przez pierwszych parę km świeciło,  potem już na zmianę śnieg/grad/wiatr lub słońce.
Na starcie nie mogłem sobie pozwolić na takie szaleństwa jakbym startował MEGA.
fot. A.Grącki

Gdy po pierwszych km potworzyły się grupki trzymałem takie tempo ażeby się nie ujechać. Jechałem jakieś 90% max tętna. Jechało się całkiem lekko, ale do czasu :P Jak już wjechałem na drugą rundę i zawodnicy z Mega pojechali już na metę zostało mało osób, jechałem z jednym zawodnikiem, po czym dogoniła mnie klubowa koleżanka CheEvara :P Dostałem motywacyjnego kopniaka i zabrałem się z Ewcią. Na 5-6km do mety zaczynało brakować mocy, Ewa, która śmiga wszędzie gdzie się da na rowerze mi odjechała i już się dotoczyłem do mety ;) Wyścig ukończyłem na 5 miejscu w M1 tracąc 4 minuty do 4 zawodnika,7min do najniższego stopnia podium, 10min do 2 miejsca, a zwycięzca Michał Bujan jest po za moim zasięgiem.
fot. A.Grącki

Forma jest w miarę dobra, trochę jeszcze popracuję i musi być bardzo dobra, ponieważ im głębiej w sezon będą dłuższe odległości do pokonania i mam nadzieje że już tej wiosny nie zaznam zimy i będzie coraz cieplej.

Następny wyścig to też MMMM(Merida Mazovia MTB Marathon) w Piasecznie, gdzie czeka trudniejszy dystans 96km.