poniedziałek, 20 maja 2013

Piaseczeńskie ściganko

 Z skrajności w skrajność... Kiedyś byłem w Piasecznie i były zupełnie inne warunki, lało, było chłodno. Teraz? Świeciło słonko, czyste bezchmurne niebo ;)
Fot. Edyta Lesiak
 Trasa bardzo płaska, żadnego podjazdu, cały czas ogień. Finisz między hobbystami dodał atrakcyjności wyścigowi :)
 A co do samej jazdy, to nic specjalnego. Od Legionowa nie miałem wiele czasu, praktycznie w ogóle nie miałem czasu na rower. Dwie prace zajmują sporo czasu. Jedynie dojeżdżałem sobie trochę do pracy na rowerze.
 Jechało mi się gorzej niż w Legionowie. Początek kiepski, potem jeszcze gorzej bo bolał brzuch, końcówkę odpuściło i mogłem trochę depnąć, ale na wiele to się nie zdało.Przejechałem fita, dość daleko w Open, w kategorii średnio.

Będąc w formie byłoby znacznie lepiej, dlatego też, postanowiłem że w następnym wyścigu wezmę udział, dopiero gdy zbuduję formę która w jakiś tam stopniu mnie zadowoli ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz