niedziela, 30 grudnia 2012

Które zdjęcie najlepsze?

Chciałbym Wam zaprezentować, moim zdaniem, najlepsze fotki zrobione mi na wyścigach,treningach w 2012roku.
Proszę Was o wybór najlepszego z najlepszych ;)

Numer 1
fot. Zbigniew Kowalski

Numer 2
fot. Zbigniew Kowalski

Numer 3
fot. Maria Lipowiecka

Numer 4
fot. Przemysław Kostecki

Numer 5
fot. Przemysław Kostecki

Numer 6
fot. Przemysław Kostecki

Numer 7
fot. Przemysław Kostecki
Numer 8
fot. Piotr Marchel

Numer 9
fot. Aleksandra Andrzejewska
Numer 10
Nie pamiętam autora
Numer 11
fot. Przemysław Kostecki
Numer 12
Nie pamiętam autora
Kolejność zdjęć losowa, nie od mojego ulubionego ;)

niedziela, 23 grudnia 2012

Merry Chirstmas hoł hoł hoł :-)

Życzę Wam wszystkim wytrzymałości w jedzeniu wigilijnej kolacji, cierpliwości do rozpakowywania prezentów, dobrego głosu do śpiewania kolęd, spokojnego leżenia z pełnym brzuchem po kolacji, trafionych prezentów oraz pogody ducha ;)

Wesołych Świąt !!!

wtorek, 23 października 2012

Podsumowanie sezonu 2012

Postaram się w miarę dokładnie i przejrzyście podsumować moje tegoroczne starty ;)
fot. Zbigniew Kowalski

Wystartowałem w dość małej liczbie wyścigów, bo zaliczyłem raptem 13 startów, aczkolwiek przyszło mi się ścigać pierwszy raz na dystansie Giga, co znacznie różni się od wyścigów na Mega. Mogło być ich więcej, lecz z powodów zdrowotnych czy pracy nie mogłem wziąć udziału w większej ilości startów.
fot. Maria Lipowiecka

11 startów udanych bądź mniej udanych maratonów zaliczyłem na Mazovi, dwunastym ( nie z kolei) był maraton w Zieleńcu, a i zaliczyłem jedno XC jakim były Mistrzostwa Polski w Kielcach.
fot. Przemysław Kostecki

W Mazovii na 11 etapów 8 razy przejechałem dystans Giga, po 1 razie Mega oraz Fit i etap w Supraślu przejechałem Mega, lecz czas fatalny(nie przejechałem przez metę) z powodu bólu kolana jakiego się nabawiłem w górach, powrót z gór w sobotę przed wyścigiem, jazda samochodem do Supraśla i upał na trasie, to nie mogło się udać :(
Nie pamiętam kto zrobił to zdjęcie :(


Według mnie jak i statystyk najlepszym wyścigiem jaki pojechałem w tym roku był mój ,,domowy" start w Legionowie w cyklu Mazovii.Co prawda nie zająłem tam miejsca na podium, ale strata czasowa do czołowych zawodników z mojej kategorii nie była duża.
fot. Przemysław Kostecki
W maratonie w Zieleńcu urwałem przerzutkę i nie ukończyłem wyścigu, a na MP XC przejechałem 2 kółka po czym zostałem zdublowany przez Marków, Konwę i Galińskiego.

Oto wyciąg z Cyklopedii Mazovii:
Data         miejsce      dystans  śr. pręd.   mój czas       open       kat      krótko o wyścigu
1.04        Otwock       70km       20.3    03:26:58     95/133      5/5   Debiut na dystansie giga
22.04      Chorzele      82km       19.4    04:14:08     87/100      4/4   Zakleszczony łańcuch, zgon na trasie
13.05      Legionowo   82km      24.7     03:19:32     67/124     6/8   Po dniu pracy dobry wyścig ;-)
17.06      Lublin          88km       23.7     03:42:43     43/69       2/5  Drugi z kolei dobry wyścig ;-)
29.07      Supraśl   Mega 51km           ok 2h.45min                            Opis wyścigu u góry.
11.08      Ełk               88km      22.8     03:51:19     67/71       4/4  Od wyścigu w Supraślu jedynymi treningami były maratony co 2 tygodnie-problem z bolącym kolanem.
12.08    Orzysz            37km    26.3      01:24:28    55/220    7/18    Bolące kolana
26.08    Skarżysko      61km    19.5      03:08:08    188/292   9/12    Pęknięta szprycha-scentrowane koło
09.09    Ciechanów     74km    23.6      03:08:24    86/108     4/4      Brak formy
23.09    Rawa Maz.    77km    21.9       03:31:15   84/98       7/7      Brak formy
07.10    Nowy Dwór  90km    21.5       04:10:52   64/69       2/2      Szczęśliwy koniec sezonu :P

Od lewej: Łukasz Gawlik, Michał Bujan, ja, Łukasz Langowski, Emil Szymański
fot. Zbigniew Kowalski


Co do minionego sezonu mam mieszane uczucia. Z jednej strony cieszę się że zająłem 3 miejsce w kl. generalnej na Giga w Mazovi, z drugiej zaś strony jestem nie zadowolony z drugiej części sezonu, począwszy od maratonu w Supraślu, odkąd miałem problemy z prawym kolanem przez co ciężko było mi trenować. Dlatego też wyniki drugiej części sezonu nie były dla mnie zadowalające.
  Udało mi się kilka razy zapunktować dla drużyny, co było moim zadaniem tego sezonu, tak więc pod tym względem mogę czuć się zadowolony, że przy moim skromnym wkładzie mogliśmy cieszyć się z 9 miejsca w kl. drużynowej ;-)
AirBike.pl

Szczerze przyznam że chodziło mi po głowie zakończenie ,,kariery", lecz mój mały sukces na mazovii, przywiązanie do tego sportu, rywalizacji oraz osób z klubu jak i pozostałych znajomych kolarzy odegnało złe myśli i obecnie zbieram motywacje na przyszły sezon ;)
Moja twórczość ;)


  Chciałem serdecznie podziękować sponsorom dzięki w tym sezonie mogłem się ścigać na różnych zawodach, jeździć w różne miejsce trenując techniczkę jak i organizm, w szczególności dziękuje właścicielowi sklepów AirBike.pl Mikołajowi Pytel, to głównie dzięki jego osobie miałem tak świetne warunki startowe ;)
  Drugą osobom, której chcę podziękować to Andrzej Falęcki (firma Doman), który był moim sponsorem indywidualnym, dzięki jego wsparciu nie miałem problemu z izotonikami,batonikami, itp. ;)
  Nie mógłbym też zapomnieć o gminie Jabłonna, dzięki której też mogliśmy dojechać na zawody lub je organizować...
... a rodzicom to już nie raz dziękowałem i dziękuje po raz kolejny ;)
fot. Przemysław Kostecki


Chciałem podziękować również Wam, drodzy koledzy i koleżanki, za słowa wsparcia na trasie, przed i po starcie, za to że może wiozłem się na Waszym kole czy też pożyczyliście mi dętkę ;)
               
                               Wielkie dzięki i do zobaczenia na starcie w 2013r ;)


wtorek, 9 października 2012

Nowy Dwór Mazowiecki - Finał Mazovii

7 Października odbył się finał Mazovii w Nowym Dworze Maz. , w miejscowości w której się urodziłem, jak się okazało szczęśliwej dla mnie. Po sezonie pełnym przygód, zmagań, wielu przejechanych kilometrów na rowerze w ostatniej edycji cyklu przyszło mi bronić 3 miejsca w kl. generalnej w M1 na dystansie Giga.
Fot. Zbigniew Kowalski

Na ten wyścig było jedno założenie: przejechać giga i zapewnić sobie trzecie miejsce. Od rana humor dopisywał, co nie można by powiedzieć o pogodzie, było dość chłodno, aczkolwiek nie padał deszcz, bądź jak w Otwocku śnieg  :P
  Jeszcze przed startem próbowałem namówić Roberta, aby pojechał ze mną na giga, po krótkiej pogadance dał się namówić. W sektorze jeszcze namówiliśmy Kamila i ruszyliśmy ;)
Fot. Zbigniew Kowalski

Pierwsze km jak to na mazovi pełna rura i do przodu. Do rozjazdu Fit/Mega lecieliśmy bardzo drużynowo, tyle Erbajkowców dawno ze sobą nie jechało na maratonie w jednej grupce, jechałem ja, Mati, Mateusz, Robert, Asia, Karol i Radek. Po rozjeździe dostałem niesamowitego ,,kopa" i zacząłem mijać ludzi jak gdybym był w życiowej formie ;) Dogoniłem Pieczarę (kolejny Erbajkowiec) z którym przejechałem parę km, lecz potem trochę zacząłem odpuszczać bo to ledwie połowa dystansu była. Przed rozjazdem spotkałem jeszcze Daniela, któremu niestety maraton nie poszedł po myśli.

Fot. Bogusław Lipowiecki

Na 60-70km zacząłem opadać z sił, lecz motywacja o walkę o podium dawała mi siły do przejechania giga, najdłuższego maratonu jaki przytrafiło mi się w tym sezonie jechać, dystans wynosił 90km.
Tego dnia zająłem 2 miejsce w swojej kategorii, czym przypieczętowałem sukces w kl. generalnej, ustępując jedynie Michałowi Bujan i Łukaszowi Gawlik ;)
                                                                                      

Fot. Zbyszek Kowalski
Fot. Zbyszek Kowalski
Teraz czas na odpoczynek i regenerację oraz budowaniu motywacji na kolejny sezon ;-)

Fot. Maria Lipowiecka

środa, 26 września 2012

Rawa Mazowiecka

W minioną niedzielę byłem na przedostatnim maratonie w tym roku. Wiedziałem że nie wywalcza ekstra miejsca i zależało mi jedynie na tym aby ukończyć wyścig, tak więc postanowiłem że przejadę wyścig z Ewą ;) 

fot. Aleksandra Andrzejewska
Trasa nie była najciekawsza, na początek asfalt, potem straszne kartoflowisko z ogromną ilością dołków przez który lot zaliczył Radzio, którego potem jeszcze pociągnąłem pod jeden asfaltowy podjazd. Potem to już płasko, jakieś hopki. Dwa fajne fragmenty jeden w wąwozie a drugi to fajny piaszczysty zjazd, jakiego na mazi się nie spodziewałem.

fot. Zbigniew Kowalski

Do 45-50km nadawałem tempo, jechało się nie najgorzej, lecz wiedziałem że jak pojadę mocniej to nie starczy mi sił na cały dystans. Po tym dystansie zacząłem już słabnąć, ale miło i zgodnie współpracowaliśmy z Ewcią do samej mety ;)
fot. Zbigniew Kowalski
Ostatni start 7 października w Nowym Dworze Mazowieckim, będzie to finał Mazovii Mtb Marathon, muszę przejechać Giga i zajmę 3 miejsce w M1 na Giga ;)

sobota, 15 września 2012

Mazovia w Skarżysku i Ciechanowie

Ostatnimi czasy zaliczyłem dwa maratony, z jednego nie jestem zadowolony a z drugiego nawet tak.
Jako że od ostatniego treningu jaki zrobiłem pod koniec lipca w górach to nie mam formy, a z kolanem jest już nieco lepiej.
fot. Ola Andrzejewska


W Skarżysku były nieco trudne warunki, dużo padało i na trasie było ogrom błota.. Do czasu póki nie bolało kolano to miałem myśl w głowie żeby lecieć giga, ale po kilkunastu kilometrach zaczęło boleć. Więc postanowiłem zjechać na mega :( Tak więc z tego startu nie byłem zadowolony..
Niestety nie wiem kto pstryczył fotkę

Po dwóch tygodniach siedzenia na tyłku pojechałem na wyścig do Ciechanowa. Wiedziałem że będzie płasko tak więc od startu do mety myśl by przejechać giga. O dziwo kolano nie doskwierało, praktycznie go nie czułem, lecz brak wytrzymałości spowodował że jechałem dłużej niż bym chciał. Na mecie padłem jak nie żywy, nie miałem sił na nic. Zabrakło 5 minut do ,,pudła",a było w zasięgu gdyby nie to kolano.

Fot. Jacek Wołczyński

Jutro, po blisko miesiącu rozbratu z treningami postaram się przejechać jakąś krótszą wytrzymałość.
Mam nadzieję że kolano już nie będzie bolało.

Do końca sezonu już tylko dwa starty. Za tydzień w Rawie Mazowieckiej i za 3 tygodnie finał Mazovii w Nowym Dworze Mazowieckim ;-)

środa, 22 sierpnia 2012

W skrócie

Po dłuższej przerwie opiszę w jednym poście co się działo ze mną przez ten czas.

Tydzień po Mistrzostwach Polski pojechaliśmy na zgrupowanie do Zieleńca. Pierwszy tydzień z brzydką pogodą, która pewnego dnia zmusiła nas do treningu na trenażerze, miałem 3h wytrzymałości trenażera w lato :P W środku zgrupowania ,,z marszu" pojechaliśmy maraton, który startował z parkingu po drugiej stronie ulicy :)  Miałem jechać najdłuższy dystans, ale się nie udało. Było duuuu...uużo błota i urwałem przerzutkę tylną. W drugim tygodniu była już ładna pogoda, ale dopadł mnie ból  lewego kolana i dwa dni treningów musiałem zupełnie odpuścić.


W sobotę wróciliśmy do domów, ażeby następnego dnia jechać na mazovię do Supraśla. Pogoda była taka że można by usmażyć jajecznicę na asfalcie. Szybko ruszyłem ze startu i równie szybko musiałem zacząć zmagać się z bólem żołądka, jak już się z nim uporałem to doszedł ból kolana i ogólnie czułem się kiepsko. Pojechałem dystans mega, ale nie wjeżdżałem na metę, licząc że na kolejnych startach uda mi się poprawić jeden słabszy wynik z dystansu Giga.
fot. Patrycja Borkowska

Po Supraślu trochę odpocząłem i dałem zregenerować się kolanu. Następnymi wyścigami był weekendowy wypad na mazury, a tam wyścigi w Ełku i Orzyszu. Na miejsce pojechaliśmy już w piątek, mieszkaliśmy w domkach nad jeziorem, zupełnie jak na koloniach :P W drodze na start w Ełku dowiedziałem się że mam się nie oszczędzać bo następnego dnia mam jechać tylko Mega. Tak więc w sobotnim wyścigu ujechałem się jak tylko mogłem, ułatwiła mi sprawę pęknięta szprycha na jednym ze zjazdów. Zanim zszedłem w bezpieczne miejsce i zanim wyszarpałem obie części szprychy dogonił mnie 7 sektor, czyli zeszło mi się jakieś 4-5minut. Ostatnie kilometry ledwie żyłem i bolało mnie kolano.
fot. Przemysław Kiesio

Następnego dnia start w Orzyszu, już na rozgrzewce zaczęły boleć tym razem oba kolana. Stwierdzając że nie ma co ich przeciążać skręciłem na Fit'a. Po tym wyścigu ledwie zginałem kolano, co gorsza, prawe.. Lewe przestało boleć a zaczął się kłopot z prawym. Na szczęście po tygodniu zupełnego rozbratu z rowerem kolano przestało boleć.


Teraz w niedzielę mazovia w Skarżysku. Już tylko cztery starty na mazovii i wszystkie muszę zaliczyć żeby wyrobić generalkę.

piątek, 13 lipca 2012

Mistrzostwa Polski XC

Poprzedni weekend stał pod znakiem ostrego ścigania. Z klubem pojechaliśmy na MP do Kielc. Cały wyjazd traktowałem jako miły rowerowy wypad, nie nastawiałem się na wynik. Jedynie walczyłem o to by znaleźć się w składzie na wyścig sztafetowy. Wojtek z Mateuszem mieli ogromny ból głowy czy mam jechać ja czy Michał. Za mną przemawiało większe doświadczenie i pewność że jazdy, a za Michałem to że jest najzwyczajniej w świecie szybszy ode mnie ;) Ostatecznie padło na Michała.

Fot. Agnieszka Torba

Runda była nieco inna, zmienili pierwszy podjazd, który jeszcze w czwartek miał wypłukaną dziurę na środku co sprawiało że był trudny technicznie, lecz ostatecznie go zasypali i stał się zwykłym podjazdem. Dodali 5 dropów, których z początku się przestraszyłem, ale zamknąłem oczy i jakoś poszło :P
I believe i can fly
fot. Przemysław Kostecki


 Samego startu nie ma co komentować, wystartowałem, na drugiej rundzie dostałem dubla od Konwy i Galińskiego. Po 8 latach udało mi się wystartować w MP w elicie, trener zawsze powtarzał że najważniejsze wyniki są w elicie, po cichu dążyłem do tego celu, aby się sprawdzić wśród najlepszych, teraz już wiem na co mnie stać, tak więc fajnie było się sprawdzić z najlepszymi ;)
fot. Przemysław Kostecki

W niedzielę jadę do ukochanego Zieleńca na dwa tygodnie, tam czeka mnie maraton, a 29 lipca jadę do Supraśla na mazovię. Mam nadzieję że ten wyjazd podniesie mój poziom sportowy i będę w stanie rywalizować o podium na giga ;)

środa, 20 czerwca 2012

Ciężka praca popłaca. 2 miejsce w M1 :)

Po ponad 30 dniach od mojego ostatniego wyścigu, pojechałem na zawody do Lublina. Jechałem z bardzo bojowym nastawieniem, z takim aby wypruć sobie flaki a pojechać świetny wyścig. Czułem się mocny po treningach jakie robiłem w tygodniu przed startem. Pogodę w Lublinie opisuje jedno słowo: piekło ;) Na szczęści po wyścigu można było się schłodzić w jeziorku które było parę kroków z parkingu.
fot. Piotr Marchel

Pierwsze km były dla mnie bardzo ciężkie, noga nie podawała, koło tylne jakby ważyło ze 100kg. Byłem nieco sfrustrowany swoją jazdą, treningi wskazywały że ,,noga" jest dobra. Trasa była praktycznie taka sama jak przed dwoma laty, tyle że teraz nie było tyle błota co wtedy, aczkolwiek teraz było mnóstwo kałuż w lesie. W jedną wpadłem, a tam koleina taka że musiałem sprawdzić siłę tarcia błota ;)
fot. Maria Lipowiecka

Po pierwszych parunastu km, gdy już utworzyły się grupki, załapałem się do jakiejś i rozkręcałem nogę, by w końcu wkręcić się do dobrej jazdy jakiej oczekiwałem. Trasa prowadziła głównie przez pola, więc nic ciekawego nie było,żadnych większych podjazdów czy zjazdów. Słońce paliło okrutnie, jak ktoś zaniedbał swoje nawodnienie to potem zbierał konsekwencje, ja chyba z kolei przesadziłem... Na drugim kółku musiałem odpuścić grupkę z którą jechałem zajść w krzaczki :P

fot. Zbigniew Kowalski

90km w takim upale było ogromnym wysiłkiem, gdyby trasa była trudniejsza to już w ogóle byłoby hardcore'owo ;P  Tak więc cieszyłem się z kolejnego szczęśliwie ukończonego wyścigu z nadzieją na dużą ilość punktów dla drużyny.
fot. Zbigniew Kowalski

Udało mi się również zająć 2  miejsce w M1 na dystansie giga, z którego jestem strasznie zadowolony, jako że to moje pierwsze podium od dłuższego czasu i pierwsze na maratonach Mazovi. Nigdy o tym chyba nie wspominałem, ale badania które przeprowadzaliśmy w zimę, wskazują że nie mam ,,zdrowia" i organizmu takiego by zwyciężać kiedy tylko mi się podoba. Wszystko muszę osiągnąć ciężką pracą na treningach, dlatego tak bardzo cieszę się z tego podium i to dodatkowo na tym dystansie ;-)

Teraz szykuje się Mistrzostw Polski XC które odbędą się na początku lipca i to będzie mój kolejny start.

poniedziałek, 11 czerwca 2012

Weekendzik w Kielcach - rekonesans i mocny trening

Po wyścigu w Legionowie miałem przerwę od startów spowodowaną weekendową pracą, teraz już się skupiam na pracy nad swoją formą na start Mistrzostwach Polski w starcie indywidualnym a być może i drużynie, tu o miejsce rywalizuje głównie z Michałem ;-) Pojedzie lepszy ;)

Jako że rano nam się trochę śpieszyło do Kielc,mając ograniczone miejsce, a sporą ilość jadących ,,kolaszy z Mazowsza" Specuś ostatniej wsiadającej Ewy wylądował u nas w nogach :-)


W ramach właśnie przygotowań do MP pojechaliśmy na weekend do Kielc, gdzie w sobotę odbyliśmy rekonesans trasy na której będziemy się ścigać, a w niedzielę Wujeczek Wojteczek zapodał nam duuuuuuuuuużą objętość wytrzymałości ;)

Kto był na zeszłorocznej trasie MP w Kielcach to wie jak wygląda, a ze swojej strony mogę powiedzieć tym którzy nie byli, to powiem że najważniejsza będzie SIŁA ! Aż tak dużo techniki na zjazdy nie trzeba będzie mieć, raczej będzie się też liczyła technika podjazdu, gdyż jest jeden podjazd z korzeniami który może sprawić nie lada problem niektórym zawodnikom.

Trening treningiem, ale na zabawy też był czas, a oto focia jednej z nich :P

fotuje nam CheEvara
 






Oraz relacja wideo ;)




Dojechawszy na obiad do dobrze mi i Wojteczkowi znanej miejscówki gdzie spaliśmy osoby, które były tam pierwszy raz, na własnej skórze, a raczej żołądku przekonały się jakie świetne jedzenie serwuje nam Pani Ania ;-) Po obiado-kolacji nikt nie był w stanie spojrzeć na jedzenie :P


Wieczorkiem obejrzeliśmy sobie filmiki z naszych przejazdów, które owe filmiki będziemy katować aż do startu w zawodach, żeby znać każdy skrawek trasy ;-)
To była sobota, a w niedzielę...

Tuż przed wyjazdem wyszło słoneczko, które zapowiadało że będzie piekło :P
foci Dżoana Kur


A w niedzielę Wojtek zaaplikował mi 240minutek wytrzymałości. W tym mieliśmy wykorzystywać każdy mniejszy podjazd do jazdy w 3-ej strefie, a podjazdy pod Św. Krzyż i Św. Katarzynę mieliśmy jechać w 4-ej strefie tętna..  Całą swoją wyczymałość pojechałem z Che. Trochę pogubiliśmy rundę jaką mieliśmy śmigać, ale jak to się mówi ,,Kto pyta nie błądzi", chyba że odwrotnie tłumaczę :P


Jako że objętość mała nie była, to tak samo jak i ja tak i Truskaweczka ;) samolubnie słuchaliśmy oddzielnie swoich muzycznych hiciorów, co nie przeszkadzało nam w komunikowaniu się gdzie mamy jechać, niekiedy zagłuszałem mojej kompance jej playlistę swoim ,,śpiewem" takiej piosenki jak:

Trening zleciał w mgnieniu oka, a i w takim samym tempie na liczniku pokazało mi dystans jakiego nigdy nie zrobiłem w czasie treningu.


Za tydzień jedziemy do Lublina na mazie ;-) Do przeczytania ;)


piątek, 18 maja 2012

Wszędzie dobrze ale w domu najlepiej.

W niedzielę 13-tego odbył się maraton Pana Zamany w Legionowie, na którego start miałem rzut beretem :P
Po treningach w tygodniu przed startem czułem iż noga może dobrze podawać, lecz obawiałem się, że sobotnia praca mnie osłabi.
Się rozpędzam ;)

Tak też niemal się stało, rano przed wcześnie wstałem głodny jak wilk, żołądek miałem skurczony i nie byłem w stanie nic zjeść. Zmusiłem się do zjedzenia 3-4 kanapek i basta.. Na makaron nie mogłem nawet patrzeć. Napiłem się herbaty żeby rozgrzać wspomniany organ i trochę pomogło. Wystartowałem praktycznie bez rozgrzewki(nie polecam tego rozwiązania) ale stwierdziłem że jadąc ponad 80km zdążę się rozgrzać ;)

I tak z Kur(cią) stanęliśmy sobie w sektorze, po niecałym kilometrze ja ciągnąłem sektor, a na moim kole siedziała wcześniej wspomniana Dżoana ;) Start był świetny w moim wykonaniu, trzymałem się  czuba, ale nie szalałem zbytnio żeby nogi wytrzymały cały dystans. Niestety na ok.10-15km odezwał się żołądek, skręcałem się na siodle z bólu, trza było zacisnąć zęby i odciąć się od bólu, który po parunastu minutach zanikł.
fot. chyba Piotr Marchel

Czułem się mocny, bardzo mocny i korzystając z powiedzenia ,,ryzyk fizyk" nie zwalniałem tempa i zrywałem kolejno zawodnika po zawodnika z grupki z którą jechałem. Ostatnią z trzech rund jechałem z jednym zawodnikiem po zmianach. Sporo mi pomógł jak i ja jemu. Na końcowych kilometrach jeszcze zebrałem się w sobie i pocisnąłem ile wlezie by nie tracić czasu do zwycięzcy open i kategorii.

Ze startu byłem strasznie zadowolony tak samo jak i trener. Zdobyłem dużo pkt dla drużyny co właśnie jest moim zadaniem w cyklu Mazovii. Zająłem najlepsze jak do tej pory miejsce 66open w startach na Giga. W M1 byłem szósty, tracąc do 5msc zaledwie minutę a do podium ok.5minut.